Jestem szczęściarą, mieszkam nad Wisłą. I to nie w przenośni, mam do niej 167 kroków. Policzyłam! Widzę ją codziennie. Lubię na nią patrzeć. Śledząc jej nurt, wyobrażam sobie tę niegdysiejszą plażę rozłożoną pod Wawelem, ludzi w retro trykotach, grających w siatkówkę plażową i piszczące, pluskające się dzieci. Może też kiedyś rozłożę tu na piasku koc i zanurzę stopy w krystalicznej wodzie.

Udostępnij