
Po wielu latach mojego pobytu w Gdańsku mam mnóstwo ulubionych zakątków, którymi chętnie dzielę się z bliskimi i przyjaciółmi. Dziś zdradzę je Wam! Okolice Długiego Targu to bez wątpienia turystyczne serce miasta, pełne unikalnych miejsc, które mogły Wam umknąć podczas standardowych spacerów w tej okolicy.
Zaczynamy od ulicy Straganiarskiej i uroczego sklepu papierniczego (1) (na rogu Straganiarskiej i Słomianej), który mieści się w kiosku w kolorze pistacji. W tym niewielkim sklepie można kupić również mapy, obrazy i druki - wejdźcie do środka, a przekonacie się, co kryje się pod tym słowem! Uwielbiam zaglądać tu przez witrynę. Tuż za sklepem znajduje się małe knajpiane zagłębie: Pub Pułapka (2), Cafe Lamus (3) i Pub Lawendowa (4), które w sezonie letnim mają bardzo przyjemne ogródki. W pierwszym miejscu można napić się piw z małych, rzemieślniczych browarów, w drugim znajdziecie wszystko, co pija się w kawiarniach, od modnych butelkowanych napojów z yerba mate po wszelkiej maści kawowe napary. Jeśli jesteście w Gdańsku na dłużej, zajrzyjcie tu wieczorem, bo na tej niepozornej uliczce kwitnie nocne życie!




Ze Straganiarskiej skręćcie w prawo. Po chwili ukaże się Wam jeden z moich ulubionych sklepów w okolicy. Zakład Rymarski A & W Sitko (5) moją uwagę przyciągnął wystawą - włochaty plecak napoleoński, przepiękne sakwojaże i klasyczne torebki. Sklep istnieje od 1920 roku! Zawsze, gdy tędy przechodzę, wzdycham do torebek z witryny.
Jeśli ochłonęliście już po wizycie u rymarzy, możecie przejść na drugą stronę ulicy i zwiedzić gdańską halę targową (6) z końca XIX wieku, którą wyremontowano kilka lat temu. Lubię chodzić między straganami, wyszukiwać najtańsze i najpiękniejsze truskawki, wąchać pękate pomidory i targować się o ceny kwiatowych bukietów. W samej hali zaopatruję się w ryby, zawsze kupuję tu świeże śledzie. Jeśli jesteście na wakacjach, kupna śledzi Wam nie polecam, ale możecie dostać pyszne galaretki rybne, które z kawałkiem razowca i zimnym piwem pszenicznym tworzą wspaniałe menu na mały miejski piknik. Podążając na stanowisko rybne, warto patrzeć pod nogi, bo pod warstwą szkła możecie dojrzeć ruiny fundamentów kościoła z XI roku i przykościelnego cmentarza.
Z targu wyjdźcie drugą stroną, na ulicę Pańską. Tam, pod murkiem, zobaczycie babulinki sprzedające skromne bukiety kwiatów, plony z ogródków - koślawe jabłuszka, słoiczki malin, pęczki szczypiorku Zawsze staram się coś od nich kupić.
Idąc dalej ulicą Pańską koniecznie zatrzymajcie się przy budynku na skrzyżowaniu Świętojańskiej i Pańskiej. Kiedyś był tu zakład fryzjerski, po którym dzisiaj pozostał jedynie szyld i nostalgiczna pustka. Duchologia w najczystszej postaci! Zawsze tu przystaję, bo wzrusza mnie to miejsce, jeden z nielicznych śladów minionej epoki. Pewnie niebawem powstanie tu modna knajpa albo siedziba banku, tak jak to się stało z sąsiadem fryzjera. Sklep z tekstyliami mieścił się w drugim lokalu. Nad łukiem drzwiowym widniał ładny napis "Tekstylia". Gdy sklep zniknął, napis pozostał i dał początek nowej historii. Niestety tu musimy uronić łezkę, bo po dawnych “Tekstyliach” nie ma obecnie ani śladu, króluje nowe gotyckie logo i jaskrawa zieleń we wnętrzu. Wielka szkoda!



Na ulicy Węglarskiej wyglądajcie kolejnej niesamowitej witryny. Pod numerem 5 mieści się autorska, rzemieślnicza pracownia czapek i kapeluszy (7). Zawsze podziwiam te niezwykłe nakrycia głowy i ilekroć mijam sklep, obiecuję sobie, że kupię tu sobie kapelusz. Najwyższy czas spełnić obietnicę!
Dzisiejszy nostalgiczny spacer (pokazałam Wam dziś kilka miejskich duchów) kończymy w Kawiarni Retro (8). To miejsce z najlepszymi, najuczciwszymi, najlepszej jakości deserami w całym Trójmieście. Misia, jej właścicielka, jest perfekcjonistką i zanim wstawi do gablotki ciasto, testuje je dziesiątki razy. Musi być idealne. Przy dbałości o smak, stara się zadbać również o zdrowie, dlatego jej propozycje to ciasta bez białego cukru, na dobrych mąkach, często bez glutenu. Moi faworyci to idealne serniki (koniecznie spróbujcie truskawkowego, a jesienią dyniowego!) i jagielniki, czyli ciasta z kaszy jaglanej. Jagielnik to rodzaj deseru, który brzmi okropnie zdrowo i niesmacznie (przynajmniej dla mnie), ale wierzcie mi, jagielniki z Retro to zupełnie inna bajka. Podejrzewam, że większość z Was nie poznałaby, że to ciasto na bazie kaszy jaglanej, bo ma aksamitną strukturę i nie ma najmniejszego śladu jaglanej goryczki, która często towarzyszy wyrobom z tej kaszy. Jagielnik z Retro to must eat w Gdańsku, serio! Do ciasta polecam Wam najlepszą, najdelikatniejszą matcha latte, jaką piłam w Trójmieście.
I tym słodkim akcentem kończę dzisiejszy spacer i lecę na Węglarską kupić kapelusz. Lato coraz bliżej!
Adresy:
1. Sklep papierniczy, na rogu ulic Straganiarskiej i Słomianej
2. Pub Pułapka, ul.Straganiarska 2
3. Cafe Lamus, ul.Lawendowa 8
4. Pub Lawendowa, ul.Lawendowa 8
5. Rymarstwo A& W Sitko, ul.Lawendowa 9
6. Hala targowa w Gdańsku, ul. Dominikańska 1
7. Pracownia Czapek i Kapeluszy Wojciechowska Czesława, ul. Węglarska 5
8. Kawiarnia Retro, Piwna 5/6
Tekst i zdjęcia:
Ania Włodarczyk - Gdańszczanka z wyboru. Od 2007 roku prowadzi blog Strawberries from Poland, na którym łączy trzy pasje: pisanie, gotowanie i fotografię. O kulinariach pisuje do magazynów i portali internetowych, zajmuje się też fotografią kulinarną. Kolekcjonuje stare książki kucharskie. Jesienią ukazała się jej druga książka - "Kuchnia retro"
Podobne artykuły

- Art
- Trend
- News
JESIEŃ I ZIMA W MUZEACH: 5 WYSTAW, KTÓRE MUSISZ ZOBACZYĆ

- Art
- Trend
- News
PURO ART GUIDE: WARSZAWA

- Art
- People
- News
- Polska